W co wierzyły nasze prababki – zioła na kazdego potwora
Obecnie do medycyny ludowej podchodzi się z lekkim przymrużeniem oka, co jednak nie oznacza, że bez szacunku. Chociaż wiele leków wyparły ich chemiczne zamienniki, nadal w wielu domach używa się ziół i roślin na rozmaite dolegliwości. Ciekawe czy znacie te sposoby leczenia z własnych domów? Przekonajcie się sami!
Istotny był oczywiście czas zbioru ziół. Wierzono, że należy zbierać je w maju, najlepiej w czasie pełni księżyca, kiedy to ich właściwości są najsilniejsze, a zapach najmocniejszy. Należało potem ususzyć je w jakimś przewiewnym miejscu, żeby słońce nie wypaliło ich zapachu i leczniczych właściwości.
Ale jak je stosowano? Według wierzeń na dolegliwości żołądkowe i ból brzucha najlepsze były pieprz z wódką oraz napar z macierzanki lub mięty. Na zdrową wątrobę zalecano pić dziurawiec.
W przypadku leczenia ran stosowano babkę lub bylicę, które mieszało się z sadłem i taką maścią smarowano zranienie. Na oparzenia przykładano świeżo skrobane ziemniaki, a na zwichnięcia – środek z żywokostu. Migreny nasze prababki leczyły liśćmi łopianu, które miały działanie halucynogenne i prawdopodobnie uśmierzały ból. Można było w ten sposób również wyleczyć ból zębów. Innym, bardziej magicznym środkiem, praktykowanym zamiast wizyty u dentysty, było spalanie kwiatu róży w pobliżu twarzy chorego – ciekawe czy taki zabieg działał? Jeśli nie, zawsze można było spróbować położenia na zęby liści barwnika wymoczonych w winie przez równe dziewięć dni.
Na choroby oczu pomagało podobno picie soku z marchwi, a na kaszel – wywar z kaliny lub zjedzenie jej jagód.
Ciekawym sposobem leczenia było również okadzanie ziołami. Podobno dym z palonego ziela, które nazywano „sroczką” świetnie radził sobie z dolegliwościami oczu. Jak powszechnie było wiadomo, również palona szałwia oczyszczała organizm oraz domostwo „ze złego”.
Do odpędzania chorób używano również brzozowych gałązek – czasami wystarczyło machnąć kilka razy w okolicach bolącego miejsca, innym razem smagano nimi ciało chorego, aby wypędzić chorobę.
Słyszeliście kiedyś o którejś z tych praktyk? A może wasza babcia nadal nakłania Was do przykładania liści babki na skaleczenia lub parzy miętowe herbaty na ból brzucha? Chociaż owe praktyki są bardzo interesujące, nie należy stosować ich bez rekomendacji lekarza. Niemniej jednak, warto czasami zagłębić się w historię leczenia naszych babć – chociażby z czystej ciekawości!